piątek, 20 marca 2015

1. Everything in his eyes.
Mój pierwszy dzień w słonecznej Barcelonie zapowiada się fantastycznie. Moja mama i babcia poszły na zakupy, zaś ja zamierzam pozwiedzać. Pierwsze miejsce, do którego idę jest Sagrada Familia. Po obejrzeniu  tego przeuroczego kościoła znudziłam się zwiedzaniem (szybko nudzą mnie takie rzeczy, wolę spontaniczność). Postanowiłam pochodzić po Barcelonie, skoczyć na lody i poznać nowych ludzi. Przechodziłam koło wielu, różnych budynków, hoteli, kasyn, klubów, gdy w pewnym momencie stanęłam przed wielkim zabudowanym czymś, przed czym stało pełno ludzi. Byli tam reporterzy i zwykli ludzie, większość była ubrana w granatowo-bordowe koszulki. Strasznie mnie to zaciekawiło, więc postanowiłam sprawdzić co się dzieje. Nagle usłyszałam głośny pisk dziewczyn, a drzwi otworzyły się, a z nich wyszło pełno przystojnych mężczyzn. Nie miałam pojęcia o co chodzi więc pomyślałam, ze nie będę zawracać sobie tym głowy. Próbowałam przecisnąć się przez tłum, bo zagradzali mi drogę. Nagle ktoś na mnie wpadł, poczułam, że upadam a ten ktoś leci na mnie. Moja noga wygięła się w bardzo dziwny sposób. Poczułam straszny ból, a ten ktoś kto na mnie upadł zobaczył to i podniósł mnie. Wtedy spojrzałam w jego brązowe oczy. Utonęłam w jego spojrzeniu...
Nagle chłopak zaczął na mnie krzyczeć :
-Co Ty sobie wyobrażasz, żeby tak na mnie wpadać, gówniaro. Będę dzisiaj miły, bo mam dzień dobroci dla zwierząt, i przetransportuje Cię do szpitala, bo twoja noga nie wygląda najlepiej.
-Za kogo Ty się człowieku uważasz? To Ty na mnie wpadłeś i jeszcze chyba złamałeś mi nogę świrze!
Więcej się nie odzywaliśmy. Zawiózł mnie tylko do szpitala i zostawił bez słowa.

                                                                          ***

Lekarz stwierdził zwykłe skręcenie kostki. Zadzwoniłam po mamę. Przyjechała z moja ulubioną kuzynka Bianką, która tak jak ja ma 17 lat. Zawsze miałam z nią doskonały kontakt pomimo dzielącej nas dużej odległości. Były bardzo zdziwione, że już pierwszego dnia w Barcelonie zrobiłam sobie krzywdę.
- Ma się te niezliczone talenty - powiedziałam - żartuję, po prostu jakiś pacan na mnie wpadł i jeszcze na mnie nakrzyczał.
- Zazwyczaj Barcelończycy tak się nie zachowują - odpowiedziała Bianka - musiałaś trafić na prawdziwego snoba.
Udałyśmy się do domu i resztę dnia spędziłam przed telewizorem.
Nie zbyt udany pierwszy dzień, ale myślę, że następne będą lepsze...


Pierwszy rozdział za nami. Czekamy na komentarze :*

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz